Jak spełnić marzenia o dalekich podróżach? Czy opłaca się zacząć naukę języka od podstaw dopiero na uniwersytecie? Dlaczego warto stawiać sobie nowe wyzwania i nie bać się zmian? Przeczytajcie wywiad z naszym absolwentem, Przemysławem Czekałą, dla którego decyzja o studiowaniu filologii rosyjskiej okazała się kluczem do spełnienia marzeń.
Jaki kierunek skończyłeś na Wydziale Filologicznym?
W moim przypadku była to filologia rosyjska na studiach pierwszego stopnia. Później kontynuowałem moją przygodę na magisterce, wtedy była to filologia rosyjska z komunikacją międzykulturową i elementami marketingu. W ramach studiów miałem również język ukraiński.
Czy idąc na studia, znałeś język rosyjski?
Nie, zaczynałem od zera. Nigdy wcześniej nie miałem nawet kontaktu z tym językiem. Wybrałem go, bo był inny, trochę egzotyczny a zarazem pociągający. Związane to było z tym, że w rosyjskim piszemy cyrylicą i bez znajomości alfabetu nie można nic zrozumieć. Nikt w mojej rodzinie nie znał rosyjskiego, a ja zawsze chciałem poznać dobrze jakiś język obcy i posługiwać się nim bez trudu.
Był to dla Ciebie kierunek pierwszego wyboru?
Na początku marzyła mi się filologia włoska, ale wtedy jeszcze takiej opcji na Uniwersytecie Łódzkim nie było. Właściwie to otworzyłem atlas i zobaczyłem jak ogromna jest Rosja oraz jak duży zasięg rosyjski ma na świecie. Na tym etapie jeszcze bardzo mało wiedziałem o samej Rosji i o byłych republikach radzieckich, bo nasze media, gdy zaczynałem studia, głównie skupiały się na świecie zachodnim i Unii Europejskiej. Rosja była dla mnie niczym terra incognita i jej tajemniczość skłoniła mnie ostatecznie do wyboru studiów. Tu mogę dodać, że nigdy tej decyzji nie pożałowałem.
Jak oceniasz swoje doświadczenia dotyczące nauki języka od podstaw na studiach?
Bardzo dobrze wspominam pierwsze zajęcia. Było to dość zabawne. Musieliśmy kupić zeszyty szesnastokartkowe w trzy linie (takie jak dzieci mają w podstawówce) i uczyliśmy się pisać kolejne litery cyrylicą, a następnie je ze sobą łączyć. Na początku było trudno, bo muszę przyznać, że miałem troszeczkę błędne pojęcie o nauce języka rosyjskiego. Myślałem, że żeby opanować rosyjski, wystarczy nauczyć się alfabetu, a to okazało się tylko wstępem. Musiałem między innymi poznać wymowę oraz nowe głoski, które nie występują w języku polskim. Najwięcej trudności miałem z akcentem, który w języku rosyjskim jest ruchomy. Ale to jak jazda na rowerze – systematyczna praca i chęci zaowocowały tym, że dziś mówię biegle w tym języku.
Dla mnie nauka języków obcych, to największy życiowy kapitał, który przynosi zyski w każdym wieku.
Przemysław Czekała
Sądzisz w takim razie, że warto poświęcać tyle czasu, żeby – będąc dorosłym – uczyć się nowego języka?
No cóż… Już po studiach, gdy zamieszkałem w Rosji i opowiadałem znajomym o moich początkach, wszyscy byli zdziwieni. Bo oni, mając te dwadzieścia jeden czy dwadzieścia dwa lata, zakładali rodziny, pracowali w poważnych zawodach, a ja wtedy siedziałem w szkolnej ławce, poznawałem alfabet i pisałem szlaczki w zeszycie w trzy linie. Trzeba mieć trochę samozaparcia i dystansu do siebie, a przede wszystkim się nie stresować, że będąc dorosłymi zaczynamy naukę języka od podstaw. Zwłaszcza, że to jest inwestycja w przyszłość. Z pespektywy czasu, te kilka lat poświęcone danej filologii tylko procentuje i może nam ustawić całe dalsze życie na właściwym kursie. Moim zdaniem, jeśli czujemy jakiś pociąg do danego języka, to warto zainwestować swój czas w naukę. Nawet później, będąc po trzydziestce albo czterdziestce, jeśli ktoś stwierdzi, że chce poznać japoński albo arabski, będzie zaangażowany i zmotywowany, to po kilku latach zobaczy, jakie profity niesie ze sobą dobra znajomość nowego języka obcego. Nie warto z tego rezygnować tylko dlatego, że wymaga czasu. Czas i tak upłynie. Dla mnie nauka języków obcych, to największy życiowy kapitał, który przynosi zyski w każdym wieku.
Myślisz tutaj głównie o kwestii kariery i rozwoju predyspozycji zawodowych?
Nie tylko! Po pierwsze, kontakt z nowym językiem to świetne ćwiczenie dla mózgu. Dzięki wykorzystywaniu swoich umiejętności językowych możemy też obserwować, jak zmienia się nasze zachowanie. Ja, na przykład, inaczej się zachowuję, gdy mówię po polsku, a trochę inaczej, gdy posługuję się rosyjskim albo angielskim. Obecnie uczę się hiszpańskiego, który jest bardzo ekspresyjnym językiem. Takie obserwowanie siebie w różnych sytuacjach językowych zmienia nasze podejście do świata i nas rozwija. Poza tym znajomość danego języka oznacza dostęp do wiedzy. Na przykład, do genialnych książek, które nigdy wcześniej nie były tłumaczone na nasz język ojczysty. Osobę znającą języki obce trudniej oszukać, wprowadzić w błąd lub zmanipulować, bo czerpie wiedzę z wielu różnych źródeł.
Jak wspominasz studia na Uniwersytecie Łódzkim?
W pamięć zapadł mi zwłaszcza stary budynek Instytutu Rusycystyki przy ulicy Wólczańskiej. Byliśmy mocno oderwani od innych kierunków, co nie za bardzo mi się podobało. Brakowało mi na początku studiów takiego poczucia wspólnoty. Aplikując na Uniwersytet Łódzki, spodziewałem się, że jednak będziemy bliżej wspólnego kampusu, co pozwoli mi bardziej aktywnie uczestniczyć w życiu studenckim. Cóż, ostatecznie udało mi się załapać na ostatnim roku studiów magisterskich na zajęcia w nowym budynku Wydziału. I to było niesamowite – uczyć się w miejscu, w którym są wszystkie filologie, móc łączyć różne kierunki i mieć praktycznie wszystko pod ręką. Cieszę się, że chociaż pod koniec swoich studiów miałem szansę to zobaczyć. Jednak i tak najważniejsze było dla mnie to, że opanowałem język rosyjski perfekcyjnie, a to w dużej mierze zawdzięczam moim wykładowcom.
Czy idąc na studia, miałeś już jakieś wyobrażenie o swojej przyszłej karierze zawodowej?
Wtedy jeszcze nie. Właściwie miałem wtedy trzy wielkie marzenia. Po pierwsze, by nauczyć się języka obcego i posługiwać się nim jak native speaker. Po drugie, uczyć się za granicą. I najważniejsze: żeby jak najwięcej podróżować. Dzięki filologii rosyjskiej udało mi się spełnić to wszystko, krok po kroku. Studiowałem między innymi w Kijowie, zwiedziłem Ukrainę, odbyłem praktyki językowe na Krymie. Wtedy miałem w sobie też mnóstwo odwagi. Widziałem okazje do wyjazdów oraz nowych przygód, więc z nich korzystałem. Dawało mi to też poczucie spełnienia, sensu inwestowania swojego czasu w studia oraz możliwość szlifowania języków. Każde nowe wyzwanie utwierdzało mnie w przekonaniu, że moje umiejętności są potrzebne i przydatne.
Każda sytuacja, w której będziecie praktykować język, pomoże wam w zdobywaniu przydatnej wiedzy i umiejętności. I nie wolno bać się popełniania błędów – im więcej ich będzie w trakcie studiów, tym mniej stresu pojawi się już w przyszłości.
Przemysław Czekała
Ostatecznie Twoje podróże pozwoliły Ci wyjechać do Rosji i tam rozwijać karierę.
Zaraz po ukończeniu studiów wziąłem udział w projekcie międzynarodowym w ramach Wolontariatu Europejskiego (EVS – European Voluntary Service). Pojechałem do Niżnego Nowogrodu – około 450 kilometrów pociągiem na wschód od Moskwy. Pracowałem tam dla organizacji pozarządowej SFERA, która zajmowała się projektami międzynarodowymi. Głównie chodziło o koordynację wolontariatu dla młodych Rosjan i Kazachów za granicą w ramach współpracy z partnerami z całego świata. Wolontariusze pomagali między innymi przy remontach szkół, ratowali małe żółwie w Turcji, a także pracowali w schronisku dla dzikich zwierząt w Chorwacji. Takich projektów było bardzo dużo – SFERA wysyła rocznie około 500 osób. Przez pierwszy rok zajmowałem się promocją samego wolontariatu i kultury pokoju, która przyświecała całej inicjatywie. Praca tak mi się podobała, że ostatecznie poprosiłem organizację o możliwość zatrudnienia na stałe. Mój dalszy pobyt w Rosji wiązał się z niesamowicie skompilowanym procesem oraz mnóstwem formalności. SFERA nigdy wcześniej nie zatrudniała obcokrajowca, co w Rosji jest bardzo kłopotliwe. Naprawdę, było jak w Procesie Franza Kafki, ale ostatecznie się udało i spędziłem tam ponad cztery lata.
Czym się w tym czasie zajmowałeś?
Byłem koordynatorem do spraw projektów międzynarodowych. Nie tylko je nadzorowałem, ale również prowadziłem prezentacje i jeździłem na konferencje dotyczące wolontariatu międzynarodowego. Moim zadaniem było także koordynowanie działań między wolontariuszem i organizacją goszczącą oraz prowadzenie szkoleń z komunikacji międzykulturowej. Wraz z innymi koordynatorami spotykaliśmy się w różnych częściach świata by wymieniać się swoimi doświadczeniami i omawiać przeprowadzone projekty. Ostatecznie do Polski wróciłem ze względu na wybuch pandemii. Jakiś czas pracowałem zdalnie, ale potem stwierdziłem, że czas na coś nowego. Ponad cztery lata w Rosji były dla mnie niesamowitą przygodą. Obecnie pracuję w firmie transportowej, zajmuję się spedycją międzynarodową i rekrutuję kierowców.
Czy miałbyś jakieś rady dla osób, które dopiero zaczynają studia na Wydziale Filologicznym?
Jeśli studiujecie filologie obce, to pamiętajcie, żeby czytać na głos. Wiele osób, które uczą się języka, czyta teksty po cichu, dla siebie. Czytanie na głos pomoże zapamiętać materiał i poprawić dykcję. Poza tym, zawsze korzystajcie z okazji do mówienia w języku obcym, czy to na uniwersytecie, czy poza nim. Będąc na trzecim roku studiów miałem okazję być tłumaczem i osobistym asystentem rosyjskiego dramaturga Nikołaja Kolady, który odwiedzał wtedy Łódzką Szkołę Filmową. Było to niesamowite doświadczenie i bardzo dużo mnie nauczyło. Nie tylko mogłem wykazać się językowo, ale również zobaczyłem na własne oczy jak rodzi się sztuka teatralna. Każda sytuacja, w której będziecie praktykować język, pomoże wam w zdobywaniu przydatnej wiedzy i umiejętności. I nie wolno bać się popełniania błędów – im więcej ich będzie w trakcie studiów, tym mniej stresu pojawi się już w przyszłości.
Rozmowę przeprowadzono w sierpniu 2022 roku.